W dniu 12 marca 1982 roku, w drugi piątek Wielkiego Postu (w czasie trwania stanu wojennego), o godz. 11.00, idąc do kościoła na dyżur spowiedzi , spoglądając na Krzyż Misyjny zauważyłem wypływającą ciecz z Krzyża. Kiedy podszedłem bliżej pod Krzyż, wypływająca strumieniami ciecz koloru czerwono-brunatnego, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dotknąłem cieczy palcem i po skosztowaniu odczułem smak słodko-słony, smak krwi.
Poczułem dreszcz i serce zaczęło mi bić mocniej. Udałem się do kościoła i poprosiłem z konfesjonału Ks. Edwarda Matyśniaka, którego miałem zmienić w dyżurze spowiedzi, oświadczając mu, że na naszym Krzyżu Misyjnym jest jakiś dziwny znak – wypływająca ciecz. Ks. Edward oświadczył, że jest to znak dany jako przestroga. Następnie poprosiłem z kościoła mojego pracownika, murarza, który już od dłuższego czasu dokonuje regotyzacji filarów w naszym kościele. Człowiek ten był bardzo wzruszony na widok tej wypływającej cieczy. Opisuje on swoje wrażenia oddzielnie.
Po pewnym czasie zaczęli zbliżać się do Krzyża ludzie. Kilkakrotnie wychodziłem z konfesjonału i z kościoła pod Krzyż. Powiadomiłem o tym znaku moich Księży Współpracowników, którzy odnieśli podobne głębokie wrażenie pod tym Krzyżem. Nikt z nas księży nie wątpił, że jest to coś nadzwyczajnego.
W tym dniu temperatura wynosiła od +1 do +5 stopni Celsjusza. Dzień 12 marca, jak i poprzednie dni, był pogodny, bez opadów. Drewno Krzyża liczy 31 lat, jest wysuszone, a nawet w części spróchniałe. Tego samego dnia tj. 12 marca, na moje wezwanie przybył fotograf p. Bolesław Szczepański, który dokonał licznych fotografii Krzyża z naciekami wypływającej cieczy.
W ciągu dnia gromadzili się wierni i do godz. 21.45 modlili się, śpiewali pieśni religijne, składali kwiaty, zapalali świece i znicze, podchodzili do Krzyża, całowali go, dotykali cieczy. Tego dnia (12 marca 1982 r.) wypłynęło dużo cieczy. Ciecz ta spływała tylko po drzewie, nie spływała na przylegający postument betonowy.
Przybywają już ludzie z różnych stron Polski. Modlą się pod tym Krzyżem, są poważni i skupieni. Ciecz płynąca z Krzyża budzi głęboką refleksję, zdziwienie, ciekawość, a dla innych niepokój.
Znakiem tym zainteresowały się władze miejskie, dziennikarze, reporterzy radia i telewizji. Pobierane były próbki cieczy z Krzyża komisyjnie i prywatnie. Władze świeckie podają do publicznej wiadomości hipotezy wytłumaczenia zjawiska, które trudno przyjąć za naukowe: płacz dębu, rozrost grzybni i glonów oraz hipoteza bez komentarza.
W dniu 2 kwietnia 1982 roku, na Krzyż nałożono ochronne zabezpieczenia z pleksi. Krzyż jest również obserwowany w nocy przez niektórych parafian mieszkających w sąsiedztwie kościoła.
Od dnia 12 marca 1982 roku prowadzę kronikę naszego Krzyża Misyjnego. Jest wiele cudownych nawróceń w konfesjonałach, ludzi, którzy od lat nie byli u spowiedzi. Wiele z tych nawróceń dokonało się w czasie rekolekcji, które odbyły się w dniach 21-26 marca 1982 roku, dokonują się również i obecnie. Ten znak na Krzyżu jest bardzo wymowny. Nie tylko ja ale i Księża i wielu ludzi stawia sobie pytanie: dlaczego wypływa ta ciecz, która tak łudząco przypomina krew; czy stwierdzono w tej cieczy erytrocyty, obecność krwinek? Jak wygląda ta ciecz pod mikroskopem? Dlaczego ta ciecz wypłynęła w piątek w okresie Wielkiego Postu? Dlaczego w Słupsku?
Dla nas wierzących nie trzeba nadzwyczajnego znaku. Ale może jest to znak dany dla utwierdzenia naszej wiary, dla innych znak nawrócenia i opamiętania? A może jest to znak apokaliptyczny? Trudno dociec i przewidzieć.
Krzyż ten i znak na nim nie budzi we mnie niepokoju. Krzyż zawsze miłuję i jest mi bliski. Znak ten na Krzyżu nie tylko mnie, ale i wielu innym, którzy pod nim często stoją, dodaje sił i odwagi.
To są moje osobiste i szczere zeznania.
Gromadzę liczne dokumenty, przyjmuję zeznania innych osób na temat znaku na naszym Krzyżu Misyjnym. Niechętnie już wyrażam zgodę na pobieranie próbek cieczy do badania. Dla mnie i dla wielu znak ten jest oczywistym znakiem nadzwyczajnym, obojętnie jakie są składniki tej cieczy. Nie można dokonywać badań Postaci Chleba i Wina po Przeistoczeniu w czasie Mszy św. Tu konieczna jest wiara.
Krzyż misyjny przy kościele parafialnym pod wezwaniem NMP Królowej Różańca Świętego w Słupsku, stojący od strony południowej przy bocznych drzwiach, został postawiony na pamiątkę Misji Świętych w dniach 16.09. do 21.09.1951t. Krzyż został wykonany z drzewa dębowego. Na krzyżu umieszczone są także daty następnych Misji św. odbywających się w tejże parafii os d 3 do 18. 09 1960 r. oraz od 8 do 14.09.1970 r. Krzyż stoi na podwyższeniu, obmurowany jest bezpośrednio betonem. Wiosną 1981 roku poprzeczne ramię krzyża zostało wymienione ze względu na jego spróchnienie. Nowe ramię zostało wykonane z drzewa dębowego. W tym samym czasie krzyż został pomalowany farbą olejną koloru jasnego orzechu.
Trudno przewidzieć, jakie będą dalsze losy tego Krzyża. Jak długo będzie wypływać ta ciecz z Krzyża? Jakie zajmie stanowisko nauka i Władza Kościelna?
Krzyż ten ze swoim znakiem pozostanie jednak w głębokiej pamięci parafian i ludzi przybywających tu z różnych stron Polski.
Ks. Ryszard Król
DZIEKAN I PROBOSZCZ PARAFII NMP
W SŁUPSKU